Swoistym antidotum na surowy minimalizm nowoczesnego oświetlenia są designerskie lampy wiszące, które w coraz większym stopniu ingerują w jakość przestrzeni.

Pomysł, aby oświetlenie było czymś więcej niż praktycznym udogodnieniem nie jest wcale nowy. W minionych stuleciach imponujące żyrandole były jednak przede wszystkim wymogiem konieczności – ich rozmiar rekompensował bowiem słabość źródła światła. W XX w. żarówki stały się już bardzo efektywne, ale lampy wiszące i podłogowe zostały ograniczone do estetycznych elementów wyposażenia stanowiących raczej plan drugi. Dopiero w ostatnich latach oświetlenie wyzbyło się jakichkolwiek kompleksów i zaczęło coraz zachłanniej zagarniać dla siebie wolną przestrzeń.

Przeszklone kule

Prawdopodobnie największym hitem ostatniej dekady jest zatopienie żarówki w szklanej kuli, która daje dużo światła, ale pozostaje przyjemnie lekka, wręcz niezobowiązująca. Na fali fascynacji sferycznymi lampami rozwinęły się jednak także bardziej złożone modele wykorzystujące prostą koncepcję geometryczną do bardziej artystycznych celów.

I tak przemyślne metalowe konstrukcje z rozświetlonymi szklistymi balonami zaczęły dominować nad stołami jadalnymi, z dyskretnym urokiem ciepłego złota lub chłodnej stali. Zawieszone pod sufitem niby model atomu, dają efekt poniekąd transcendentalny, nie tracąc z oczu wymogów współczesnego designu – śmiałego, ale oszczędnego w środkach. Większe i mniejsze, mleczne i transparentne, odnajdują się praktycznie w każdej aranżacji i nie potrzebują żadnego uzasadnienia w innych elementach wystroju.

Wyraziste lampy wiszące

Poza szkłem do dyspozycji mamy jednak i inne, mniej oczywiste materiały, które zwisają z sufitu dając nie tylko światło. Wieloelementowe lampy wiszący to dziś bestseller nie tylko do salonu, ale także kuchni czy jadalni. Cały ich urok polega natomiast na pewnej dozie kontrolowanego chaosu, nierównych poziomów, asymetrii, różnych kształtów i rozmiarów poszczególnych kloszy.

Takie plątaniny oświetlenia mogą zwieszać się nisko nad blatami stołów czy wyspami kuchennymi, tworząc w powietrzu coś na kształt absorbującej kolekcji stalaktytów czy pajęczej sieci rodem z filmu science-fiction. W swojej istocie modele takie doskonale realizują wizję nowoczesnego industrializmu – nie surowo przemysłowego, ale złamanego przytulną, domową elegancją.

Prawdziwe dzieła świetlnej sztuki

Do arystokracji lamp wiszących należą dziś abażury tchnące polotem, kreatywnością, a nierzadko ich blichtrem. Złoto, srebro i kryształ jako estetyczne koncepcje powróciły w pełni do łask, nawet jeśli są tylko przebraniem dla praktycznej szlachetnej stali czy tworzyw sztucznych. Misterne bryły złożone z wielu elementów to jednak nie tylko sztuka dla sztuki, ale także wykorzystanie uroku gry światła i cienia.

Zawieszone w salonie nad stolikiem do kawy czy stołem jadalnym przyciągają uwagę od pierwszego spojrzenia i wywierają na aranżację nie mniejszy wpływ niż wielkoformatowe dzieła sztuki na ścianach czy dekoracyjne rośliny.