Nie przestajemy lubować się w katalogowych wnętrzach – prostych, „wysprzątanych”, budzących wrażenie przestrzenności. Minimalistyczny salon może mieć jednak wiele różnych odsłon.
Minimalizm jako styl jest bowiem dziś już bardzo rozwinięty i pojemny, co pozwala znaleźć wariant niemal dla każdego. Producenci mebli poszerzają zaś wciąż potencjalny wybór wyposażenia odmieniając regułę prostej formy przez coraz to nowe materiały, kształty i połączenia kolorystyczne.
Mniej znaczy więcej
W małych mieszkaniach minimalistyczny salon to praktycznie optymalne rozwiązanie. Ograniczona ilość mebli pozwala zaaranżować miejsce do siedzenia praktycznie wszędzie, nawet w rogu za kuchenną zabudową, zaś lekkość designu pozwala stworzyć iluzję przestrzenności, nawet, gdy zdecydujemy się na pojedynczy stolik do kawy i dwa fotele.
Nie samym odpoczynkiem człowiek jednak żyje – nawet w salonie potrzebujemy zwykle pomieścić gdzieś książki, sprzęt RTV, obrusy, itd. Tutaj rewelacyjnym rozwiązaniem są proste modułowe meblościanki, które da się aranżować w pionie i poziomie. Nieregularność kształtów urozmaica aranżację, a jednocześnie pozwala uniknąć wrażenia ścisku.
Elegancki minimalistyczny salon
Naturalnie, minimalistyczny salon może mieć także nieco bardziej dystyngowaną postać. Bo sama prostota designu nie oznacza konieczności ograniczania się w kwestii wygody czy poziomu wizualnego prestiżu. W większych mieszkaniach idealnie więc sprawdzają się duże, nowoczesne kanapy, piękne w swojej geometrycznej elementarności.
Aby duże wnętrze nie wyglądało jednak pusto przy minimalistycznym wystroju, wybieramy ciekawe, rozłożyste, podwójne, a nawet potrójne stoliki do kawy, zaś ściany zdobimy odważnym wzornictwem – czy to w postaci nowoczesnych dzieł sztuki, czy ciekawych tapet. Ważnym elementem wystroju są lampy, które również powinny być utrzymane w prostym stylu, ale dobrze gdy są widoczne i zwracają na siebie uwagę.
Prosty ale przytulny
Czy minimalistyczny salon może być przytulny? Mimo, że większość aranżacji wskazuje przeciwnie, jest to całkiem możliwe. Klucz do ciepłej, rodzinnej atmosfery leży przede wszystkim w odpowiednim doborze kolorów i dodatków. Biel jest w tym kontekście najgorszym z wyborów, bowiem tchnie chłodem i świeżością, nieprzytulną raczej nowością.
O wiele lepiej sprawdzają się ciemne kolory, nawet tak „ponure” jak antracyt czy kakao. Rozjaśniamy je żółcią, pomarańczą czy błękitem, a wizualnego ciepła dodają także beże. Ograniczoną liczbę mebli neutralizujemy natomiast rzucającym się w oczy dywanem, dużą ilością poduch i puf oraz roślinnymi aranżacjami w wazonach i donicach.